Artykuł

Clio II

Pewnego rodzaju wzorem dla pierwszej generacji Clio był Daichatsu Charade z 1986 roku. Był to mały ale szeroki samochód z krótką pokrywą silnika, długim i opadającym dachem oraz stromą ścianą tylną. Renault w swoim projekcie zachował te cechy i słusznie zwiększył gabaryty bryły dzięki czemu zwiększono funkcjonalność pojazdu (zwłaszcza pojemność bagażnika). Pierwszy Clio charakteryzował się największym w swojej klasie rozstawem osi (2472 mm to tylko o 3 mm mniej od VW Golfa III !) co w dużej mierze było zasługą poprzednika. Przypomnijmy, że Renault 5 w wersji 5-drzwiowej miał o 6 cm dłuższą podłogę oraz dach w stosunku do 3-drzwiowej. To dosyć niecodzienne rozwiązanie znacząco podnosiło komfort jazdy i właśnie ta podłoga po pewnych modyfikacjach (wydłużenie rozstawu osi o ok. 1 cm) posłużyła za podstawę do budowy nadwozia Clio I. Razem z zawieszeniem kół tylnych na drążkach skrętnych oraz przednich z dużą ramą pośrednią stanowiło standard firmy od początku lat osiemdziesiątych dla małych i średnich samochodów.



Nowe Clio przypomina zapewne w sposób zamierzony swojego poprzednika , który niewątpliwie odniósł duży sukces. Główne gabaryty pozostały prawie bez zmian (rozstaw osi dokładnie ten sam), jedynie rozstaw kół wyraźnie zwiększono. Było to zresztą wskazane gdyż przejęty z Renault 5 do Clio I wydawał się zbyt mały dla pękatego nadwozia. Stąd też wynika jedna z różnic w bryle - stary model miał zagłębiony próg do osi głównej w celu zniwelowania zagłębienia kół w wykrojach błotników. W nowym Clio jedynie powierzchnia dolnej części drzwi zachyla się do wewnątrz dzięki czemu pozostaje w ochronnym „cieniu” progu od dołu.

Kiedy dwa lata temu ukazał się face lifting to można było już wtedy spodziewać się jak będzie wyglądała przednia część nowego modelu. Wysokie, lekko zaokrąglone przednie reflektory tworzą pobłażliwy ale „uśmiechnięty” wyraz czoła samochodu. Prawie pionowa ściana zderzaka przejęta zresztą od prototypu Renault Agros z 1994 roku ma nieskomplikowane modelunki - oprócz czarnego pasa ochronnego jedynie półokrągłe lunety na reflektory przeciwmgłowe i dwie poziome szczeliny wlotu powietrza do chłodnicy. Nawiązuje to do ogólnej tendencji wycofywania się z miękkich kształtów na rzecz „suchych” powierzchni z prostych brył geometrycznych. Ciekawe, że obie generacje Clio ominęły szaleńczą modę jajowatych detali środka lat dziewięćdziesiątych. Pierwsza pojawiła się tuż przed i ze swoim spokojnym ale po niekąt nie kanciastym stylingiem uchodziła za lekko konserwatywną; druga - wkraczając w nowe trędy, które są jak zwykle w opozycji do poprzednich, sprawia, że bardzo przypomina poprzednika co zresztą szczęśliwie zbiega się z interesem i założeniami firmy. Przez to właśnie położenie przedniej szyby i kąt jej nachylenia są prawie takie same. Również załamanie słupka A w dach nie jest zupełnie płynne (tak jak u poprzednika) co konsekwentnie podkreślają boczne okna w pozostałych kanciastych narożnikach.

Pokrywa silnika trochę „płasko” ale bez załamań stromo schodzi w dół. Wzdłużne przetłoczenia na wysokości reflektorów tworzą dwa uniesione pasy powierzchni równolegle do krawędzi. Przypomina to dawne konstrukcje w których wyodrębnione błotniki zakończone zwykle okrągłymi światłami mieściły pomiędzy sobą zaokrągloną pokrywę silnika (np. Mini Morris). Wąski wlot powietrza nad zderzakiem jest podobny do tego ostatniego sprzed face liftingu w poprzednim Clio.

Charakterystyczną cechą bocznej ściany nadwozia jest wznosząca się ku tyłowi dolna linia okien a wraz z nią gładki stopień powyżej klamek - tak jak w pierwszej generacji. Wykrój i podział przednich drzwi w wersji 5-drzwiowej jest prawie identyczny jak u poprzednika. Jedynie większa wysokość okien trochę zmienia proporcje całego boku. Zapewne miało to na celu obniżenie wyższego teraz o 20 mm nadwozia. Konsekwencją tego jest wrażenie, że tylne drzwi są wyraźnie większe od przednich dlatego, że krawędź słupka C pionowo „wbija” się w dach powiększając okno. Ma to swoją praktyczną zaletę ułatwiając zajmowanie miejsca na tylnym siedzeniu. Starano się wprowadzić równowagę tych elementów stosując prosty zabieg - tam, gdzie dużo szyby w oknie tam mało blachy w płacie drzwi i odwrotnie. W tym sensie, pomijając względy mody u Renault, podział drzwi w okolicy tylnego koła przechodzi obok jego wykroju w sposób wypukły a nie wklęsły przez co ubywa powierzchni (korzystnie też wpływa na montaż  ze względu na łatwiejsze wywijanie brzegów). Mimo tego drzwi zajmują znaczną część boku nadwozia, gdyż tylna ich krawędź biegnąc do tyłu wspina się wysoko prawie do tylnej osi i od linii okien nie zawraca do przodu lecz biegnie pionowo. Powstały w ten sposób wykrój tylnych okien zbliżony do prostokąta każe zapomnieć o przemijającej modzie na okrągłe detale. Jednocześnie w połączeniu z grubym słupkiem C i opadającym dachem odbiera bryle lekkości ale też sprawia, że wygląda solidnie i dobrze trzyma się podłoża.

Równowagą dla tych cech jest wysoko sięgająca szyba klapy bagażnika (podobnie jak u trzydrzwiowego Nissana Suny ale z innym podziałem). Dzięki temu wnętrze rozjaśni się poprawiając przy tym widoczność przez lusterko wsteczne co nie było najmocniejszą stroną Clio I.

Tylna ściana opada w dół na dwa razy. Pierwszy łuk zaczyna się spojlerem na dachu, w którym umieszczono trzecie światło stopu. Ta powierzchnia tworzona przez szybę ma swoje wyraźne odwzorowanie na boku nadwozia. Drugi łuk zaczyna się dalej do tyłu kończąc się nad zderzakiem. Ostre podziały trójkątnych lamp trochę urozmaicają pocięte przez nie i jakby wzięte bezpośrednio z geometrycznych brył powierzchnie. Taką ideę wieńczy tylny zderzak wykonany jednym pociągnięciem prawie niezmiennym przekrojem, nie ma w nim nawet wycięcia na końcówkę rury wydechowej. Także tworzywowe kołpaki i felgi aluminiowe „zrobione są na ostro”.

Ogólnie cała bryła nadwozia bardzo podobna do poprzednika. Nieznaczne wydłużenie długości całkowitej pojazdu o 62 mm powstało głównie na zwiększenie przedniego zwisu wymaganego do wyprowadzenia płaskiej pokrywy silnika do zderzaka. Niewielkie różnice w objętości na korzyść nowego modelu można dostrzec też w rejonie za głowami pasażerów tylnych siedzeń. Jest to niejako rekompensata za większe nadkola w bagażniku spowodowane pionowym ustawieniem długich amortyzatorów zmienionego poniekąd na korzyść zawieszenia.

Deska rozdzielcza nowego Clio ma wiele owalnych modelunków poszczególnych elementów, zgodnie z obowiązującą modą. Sposób jej rozplanowania jest teraz często spotykany w klasie małych samochodów: przed kierowcą znajduje się zestaw wskaźników zebrany w jednym okrągłym „kominku”, oddzielnie od wyodrębnionej konsoli środkowej. Cała deska rozdzielcza oprócz „okienka” ponad nawiewami jest jakby żywcem wzięta z użytkowego Kangoo co jednak nie budzi wątpliwości co do poziomu jej estetyki. Pewnym uproszczeniem w stosunku do poprzedniego modelu jest brak listwy ozdobnej nad wykrojami drzwi. W Clio I tworzyła ona jedną całość razem nakładkami słupków i progu co było rzadko spotykanym „luksusem” w tej klasie. Jednak wnętrze nowego modelu wcale nie straci przez to na atrakcyjności.